
Dzień, który odmienił moje życie
Pamiętam dzień, kiedy jechałem pociągiem do mojego domu rodzinnego, a po policzkach cieknęły mi gęste łzy. To zdecydowanie był jeden z najtrudniejszych momentów w moim życiu. Jednak ten płacz wynikał z czegoś jeszcze. Smutek mieszał się w nim ze wzruszeniem, a nawet z pewnego rodzaju ekscytacją. Mimo całego cierpienia jakiego w tym momencie doświadczałem, całym sobą czułem, że to jest moment, w którym moje życie zmienia się nieodwracalnie.
Miesiąc wcześniej rozstałem się z dziewczyną, z którą przez cztery lata tworzyliśmy całkiem udany związek. Początki były naprawdę wspaniałe, ale pod koniec więcej już kłóciliśmy się niż rozmawialiśmy. Sami nie rozumieliśmy dlaczego.
W tym samym czasie miałem napisać pracę dyplomową, by móc kontynuować drugi etap studiów. Nie dość, że kompletnie nie miałem do tego głowy, to mój promotor ciągle dokładał mi kłody pod nogi.
Kilka tygodni przed terminem obrony, gdy większość osób nanosiła ostatnie poprawki lub składali prace w dziekanacie, ja miałem napisanych kilka stron wstępu. Jakby tego było mało, powodem mojej podróży w rodzinne strony była śmierć dziadka.
Dzisiaj wiem, że to nie był przypadek, że wszystko to spadło na mnie w tym samym czasie.
Na szczęście w pociągu towarzyszyła mi ona. Książka o tytule „Magnetyzm serca”. Była to pierwsza książka dotycząca pracy nad sobą z jaką miałem styczność. I nie mogła przyjść do mnie w lepszym momencie.
Te łzy o których wspomniałem, zaczęły płynąć po moich policzkach właśnie w trakcie jej czytania. Cierpienia nazbierało się we mnie już tyle, że nie byłem w stanie już go dalej dźwigać. Musiałem puścić. Pierwszy raz w życiu.
Dzisiaj wiem, że to nie jest najlepsza książka o rozwoju osobistym jaką mogłem dostać. Ale wtedy była dla mnie zbawienna. Pomogła mi dostrzec sens we wszystkim czego doświadczałem i zobaczyć, że można patrzeć na swoje doświadczenia z innej perspektywy. Jeszcze nie do końca rozumiałem jakiej. Ale czułem, że od tej podróży pociągiem, nic nie będzie już w moim życiu takie samo.
Podjąłem wtedy decyzję. Postanowiłem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by być w życiu szczęśliwym. Cholernie szczęśliwym. Właściwie, nawet nie wiedziałem co oznacza dla mnie szczęście. Ale postanowiłem, że się dowiem. A potem dowiem się jak je osiągnąć.
Podróż, która rozpoczęła się wtedy na dworcu w Krakowie, nie skończyła się na stacji docelowej. Trwa do dzisiaj i nie wydaje mi się, by kiedykolwiek się skończyła.
Dzięki tej podróży nauczyłem się kierować swoim życiem tak, by trudne chwile pojawiały się zdecydowanie rzadziej. A gdy przychodzą, to jest mi z nimi jakoś zadziwiająco lekko.
To nie znaczy, że nie ma doświadczam w tych trudnych chwilach nieprzyjemnych emocji. Po prostu nauczyłem się te emocje przyjmować i dostrzegać w nich swego rodzaju piękno. Potrafię dzisiaj doceniać te emocje, bo wiem jak ważną rolę pełnią one w moim życiu.
Przez wiele lat przygotowywałem się do dego, by zacząć dzielić się wszystkimi moimi odkryciami. Jednak trudno było mi wytłumaczyć innym to czego doświadczam, bo to wszystko było dość chaotyczne i nie umiałem tego nazwać.
Na szczęście niedawno trafiłem na narzędzia, które pomogły mi sobie to wszystko poukładać w głowie i zrozumieć jeszcze lepiej. Pierwszym z nich było Porozumienie Bez Przemocy. Nauczyłem się z niego dostrzegać swoje potrzeby, a także przyglądać się słowom których używam i co te słowa ze sobą niosą.
W międzyczasie odkrywałem też różne formy medytacji które przynosiły mi nieraz ogromną ulgę. Jednak stosowałem je dość chaotycznie i gdybym miał komuś wytłumaczyć jak mogą one pomagać, nie miałbym pojęcia jak to zrobić. Aż trafiłem na ACT, czyli terapię akceptacji i zaangażowania.
Odkryłem tam formy medytacje oparte na solidnych podstawach naukowych, a w dodatku zrozumiałem jak można stosować je tak, by wspierały mnie cały czas, a nie tylko wtedy gdy medytuję.
Dostrzegłem też ogromny potencjał w łączeniu obu tych narzędzi i tym jak pięknie razem się uzupełniają. Dzięki czemu możemy nie tylko zwiększać ilość przyjemnych emocji jakie doświadczamy, ale też odnaleźć przestrzeń odpoczynku i popatrzenia na wszystko z innej perspektywy. Dzięki temu nawet gdy przychodzą trudne chwile, możemy przez nie przejść suchą stopą i dostrzec ukryte w tych trudach piękno oraz czystą radość istnienia.
Jeśli chcesz, chętnie się z Tobą podzielę tym, jak używam tych narzędzi w praktyce.