Do czego to wszystko potrzebne,
Wycieczki, podróże podniebne.
Na co mi w sklepach rabaty,
I miłe słowa od taty.
Na co mi Wasze uznanie,
Pieniądze i ładne ubranie.
Po jasną cholerę mi kwiaty,
I myśl, że też będę bogaty.
Po kiego mi te prezenty.
Mówienie mi, jaki ja święty.
I na co mi basen w ogródku?
Ta ciągła ucieczka od smutku.
Gromadzę to wszystko bez sensu,
W szufladach mego kredensu.
Aż kiedyś może zrozumiem,
Że w życie, to jeszcze nie umiem.
Że w życiu nie o to chodzi.
Że to gromadzenie mi szkodzi.
To wszystko przyszło tu do mnie,
By pomóc mi oprzytomnieć.
By odkryć, że sensem jest życia,
Że nie ma tu nic do odkrycia.
Lecz celem – jest samo istnienie.
Ten uśmiech i głowy skinienie.
Ta łza spływająca po twarzy.
I to, że ją ktoś zauważy.
A bycie w kontakcie ze sobą,
Jest mą najpiękniejszą ozdobą.
I nawet gdy lęk mnie ogarnia,
I zgaśnie ostatnia latarnia.
Gdy jestem z tym trudem i znojem,
Gdy wszystkie te smutki oswoję.
Gdy zrobię im miejsce w mym ciele…
To staną się mym przyjacielem.
I mimo tych łez, wszystkich bóli,
Gdy umiem tak siebie utulić.
To mogę być nadal w zachwycie,
Nad cudem. Tym którym jest życie.
Rafał Dobosz – Po prostu być
Czuję to, całą sobą 🙂 ten moment kiedy w końcu oswoi się lęki i smutki, gdy wita się ich jak najlepszych przyjaciół, pojawia się taka ulga, jakby cały ciężar, wszelki opór zniknął i pojawia się radość ze zwykłego bycia, zachwyt nad wszystkim co jest, miłość do każdego i wszystkiego 🙂 Pozdrawiam serdecznie Jola 🙂
Bardzo dziękuję za podzielenie się tymi odczuciami. Dokładnie tak.
I nawet gdy później przychodzą jakieś trudności i znowu wchodzimy w stare schematy, to jest w tym jednak już jakaś taka większa lekkość, staje się to nieco mniej uciążliwe.
Pozdrawiam również ^_^